„Mieszkanie Plus” okazało się rozczarowaniem i pułapką

Głównym celem nieobowiązującego już „Mieszkania Plus” było zwiększenie dostępności mieszkań dla osób w trudnej sytuacji życiowej. Założenie było takie, że czynsz za wynajem będzie niski, a chętni będą mogli spłacać mieszkanie i po czasie mieć je na własność. Okazało się jednak, że opłaty są dużo wyższe niż zakładano, a osoby, które skorzystały z tego rozwiązania, nie kryją swojego rozczarowania.

W ramach „Mieszkania Plus” państwo wybudowało lokale, które wynajęły osoby, mające na tyle niewielkie dochody, że trudno było im zawrzeć umowę najmu na rynkowych warunkach. Z drugiej strony jednak zarabiały za dużo, aby móc otrzymać mieszkanie komunalne.

Po udokumentowaniu swojej trudnej sytuacji majątkowej oraz po weryfikacji w bazach dłużników, która potwierdziła brak problemów z zadłużeniem, mogły przystąpić do programu. Niestety po czasie okazało się, że tym krokiem wcale nie poprawili swojej sytuacji mieszkaniowej.

Program okazał się porażką

Sami twórcy „Mieszkania Plus”, czyli członkowie rządu Prawa i Sprawiedliwości przyznali, że program nie spełnił założonego celu. Lokali wybudowano zbyt mało, obietnic nie spełniono, a beneficjentów pozostawiono w nieciekawej sytuacji.

Mimo że, w maju 2023 roku ogłoszono, że „Mieszkanie Plus” nie będzie już obowiązywać, to jego skutki uczestnicy będą odczuwać przez kolejne lata.

Czują się oszukani przez państwo

Cały problem tkwi w tym, że opłaty za wynajem są nawet czterokrotnie wyższe niż pierwotnie obiecywano. Dlatego beneficjenci czują się oszukani, szczególnie że ich sytuacja majątkowa nie jest najlepsza, więc każda podwyżka czynszu jest dla nich dotkliwa.

Założenia programu były naprawdę korzystne. Czynsz za wynajem miał wynosić 10 zł za metr kwadratowy mieszkania, natomiast ci, którzy chcieli w przyszłości przejąć je na własność, mieli płacić 20 zł za metr kwadratowy.

W rozmowie z dziennikarzami Polsat News beneficjenci programu skarżyli się, że rzeczywistość okazała się zgoła inna. Miesięczne opłaty są nawet czterokrotnie wyższe niż pierwotnie zakładano i za wynajem średniej wielkości lokum (ok. 60 mkw) trzeba płacić ponad 3 tys. zł.

Sytuacja bez wyjścia

Ewa Syta z Polskiego Funduszu Rozwoju Nieruchomości wyjaśnia, że uczestnicy programu mogą kontynuować najem na dotychczasowych zasadach albo zawrzeć ze spółką nowe umowy, jeśli zależy im na dojściu do własności.

W tym drugim przypadku jednak muszą liczyć się z kolejnym, nawet dwukrotnym wzrostem opłat, a na to ich nie stać. Zbigniew Latosiński, uczestnik „Mieszkania Plus”, z którym rozmawiali dziennikarze Polsat News, żali się, że w takiej sytuacji musiałby płacić około 5 – 6 tys. zł miesięcznie, co pochłonęłoby prawie cały jego dochód.

Państwo nie przygotowało alternatywnego rozwiązania, które tak bardzo nie obciążałoby finansowo beneficjentów. Wpadli więc oni w pułapkę, z której trudno będzie wyjść.